środa, 8 grudnia 2010

http://wyborcza.pl/leczyc/1,102641,8783691,Dzieci_chore_z_biedy.html






klikamy na obraz w celu powiększenia

umieszczony między innymi na : http://www.dukrk.pl/news.php?readmore=357

Moi

wtorek, 23 listopada 2010

Idą święta...

...a ja filcuje. Renifer z serduszkiem ufilcowany wczoraj. Niebawem dołączy do swojego przyszłego opiekuna:)
pomysł/wykonanie: Moi:)

niedziela, 21 listopada 2010

Podziemie aborcyjne w Polsce



Projekt i wykonanie: Moi

logotyp leslem.home.pl



Logotyp dla sklepu internetowego: leslem.home.pl

sobota, 30 października 2010

Wanna



tekst: moi
pomysł/wykonanie: moi

środa, 27 października 2010

Szkielet


tekst: moi
pomysł/wykonanie: moi

środa, 20 października 2010

Wagina...


niedziela, 22 sierpnia 2010

Matka Ziemia

Przyszła Ziemia do Zielarki-"Pomóż mi proszę.Chora jestem."
Zielarka na to: "Na co droga Ziemio?"
-"Na ludzkość"
Odpowiedziała ze smutkiem Ziemia.
Zielarka uśmiechnęła się zawadiacko
Zaczęła szykować miksturę:
                        -wielka powódź,
                        -kilka susz,
                        -100gram tornad,
                        -3 szczypty trzęsień ziemi,
                        -tsunami- tak na oko...kilka,
                        -szczyptę mrozów, zawiei, zamieci,
                        -50gram pożarów,
                        -1 kilogram chorób
poza tym trochę egoizmu...
Podaje torebkę z miksturą Ziemi i mówi "Stosuj systematycznie, a każda istota na Tobie zginie, a jak nie zginie to Cię doceni"

Ziemia odeszła popijając miksturę z woreczka.
gene 21.05.2010



sobota, 21 sierpnia 2010

Kilka kilka

Dużo pomysłów, czasu mało....bronić się w październiku trzeba...po obronie ruszę z realizacją pomysłów a tymczasem kilka kilka...



środa, 19 maja 2010

Wózkowa Masa Krytyczna! 26 MAJA KATOWICE!


WÓZKOWA MASA KRYTYCZNA W KATOWICACH
26 MAJA 2010 ROKU




Celem akcji jest podjęcie społecznej dyskusji dotyczącej problemu braku udogodnień dla poruszania się wózków dziecięcych oraz inwalidzkich, jednocześnie propagowanie święta, jakim jest Dzień Matki. Chcemy pokazać opinii publicznej, z jakimi problemami młodzi rodzice oraz osoby niepełnosprawne borykają się na co dzień, przemieszczając się z wózkiem/na wózku w aglomeracji miejskiej.

26 maja! W nasze ŚWIĘTO! Zapraszamy wszystkie mamy na Wózkową Masę Krytyczną! 
Spotykamy się pod ESTAKADĄ dworca PKP o godz. 16:00!

TRASA:

Zgromadzenie sympatyków pod estakadą o godz. 16.  

HAPPENING* 
Planujemy przejście/przejazd grupy wzdłuż ulicy 3-go Maja (chodnikami), rynek, przejazd na ul. Młyńską, gdzie parę Mam z wózkami wjedzie na teren Urzędu Miasta w celu sprawdzenia, jak dostosowano budynek do Naszych potrzeb. Dalej przejazd chodnikami Al. W. Korfantego do Ronda i zakończenie na Skwerze. Przewidywany koniec: 17.30.

*Pokażemy wszystkim, jakie przeszkody każda Mama musi pokonywać każdego dnia. Odbędzie się oficjalne liczenie, ile kilogramów nosimy wraz z naszymi pociechami.


ZAPRASZAMY MAMUSIE I TATUSIÓW! 
ZAPRASZAMY WSZYSTKICH!

POKAŻMY, ILE NAS JEST!

WÓZEK DO JEŻDŻENIA! NIE DO NOSZENIA!


Więcej informacji na:
www.wozekniedonoszenia.blogspot.com
na Facebooku wyszukaj: „Wózkowa Masa Krytyczna”

Organizatorzy:
Agata Olejniuk- www.wozekniedonoszenia.blogspot.com
Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych Aktywni
Partia Zieloni 2004
Kampania Przeciw Homofobii Oddział Śląsk
Fundacja Piaskowy Smok
Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Bona Fides
Stowarzyszenie Aktywne Kobiety



czwartek, 6 maja 2010

Pierwszy artykuł opublikowany!

Dziś otrzymałam wiadomość, że mój artykuł dla Magazynu PSD został wydrukowany w aktualnym numerze.
Czy to sukces czy nie pozostawię sobie samej w głowie. 
Jeśli chcecie - czytajcie, zmuszać nikogo nie będę. 

Od dziś tworzę "moje dziecko", na razie pozostawię szczegóły w tajemnicy...

środa, 5 maja 2010

Parytet nr 1- czyli kuzyn Kota z Cheshire również jest za parytetami!

Dziś został uszyty Kot imieniem "Parytet nr 1". Dlaczego 1? Ponieważ docelowo ma być ich (różne kształty, faktury i wielkości) 50!(jako symboliczne 50%) Kiedy będą już wszystkie zostaną zaproszone przeze mnie na sesje fotograficzne oraz rozdane wśród osób które bardzo lubię a podzielają ideę parytetową. Mam nadzieję, że kolejne będą ładniejsze. To moja pierwsza przygoda z wyszywaniem i szyciem generalnie:)

Projekt i wykonanie : Moi




poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Konkurs parytetowy

 Praca brała udział w konkursie. Zajęłam III miejsce;)

niedziela, 21 lutego 2010

...pokochać swe ciało...dobre ciało...

"Powiedz wszystkim lanserom, wydawcom magazynów i chirurgom plastycznym, że nie czujesz strachu. Tym, czego boisz się naprawdę, jest śmierć wyobraźni i oryginalności, metafory i pasji. Odważ się POKOCHAĆ SWOJE CIAŁO. PRZESTAŃ JE POPRAWIAĆ. Nigdy tego nie potrzebowało."

Eve Ensler "Dobre ciało"

 

Projekt: Moi

Zostawiam Was z tematem...



środa, 17 lutego 2010

V-day.....Dzień W -KONIEC Z PRZEMOCĄ WOBEC KOBIET

Nie tak dawno większość z nas obchodziła dzień świętego Walentego... jeśli chodzi o mnie, nie obchodzę tego święta od jakiegoś czasu. Czy nie piękniejsza jest Noc Świętojańska? Wianki...woda...natura...ach...zapach kwiatów, żar świec.. Nie oddam tego za żaden kicz czerwonych i różowych serduszek.

14 lutego obchodzę inne święto. Jest to Dzień Waginy! Tak, tak moi drodzy, gdyby mogły ubrać się w swoje święto, myślę że hasałyby wszystkie nago po polach, łąkach, wśród pisaku, drzew i śpiewających na ich cześć ptaków. Czy nie piękne to święto? Uczcić miejsce z którego pochodzi nowe życie... Może niektóre chciałyby ubrać w ten dzień diamenty? a może koronki? może udać się do fryzjera lub oblewać się strugami szampana? A może po prostu chcą być wielbione? Drogie Panie...wsłuchajmy się w swe ciała, w swe waginy i dajmy tego dnia im tego czego pragną. Drodzy Panowie...więcej szacunku dla kobiecego ciała...więcej szacunku dla Wagin! Gdyby nie one...nie byłoby Was na świecie:) Dzień "W" obchodzony przez kobiety na całym świecie. Dzień przeciw przemocy wobec kobiet i dziewcząt. Dzień w którym głośny krzyk milionów kobiet i ich wagin powinien usłyszeć cały świat, głos który mówi "STOP PRZEMOCY WOBEC KOBIET!"





Projekt: Moi

Przy okazji zachęcam do czytania książek Eve Ensler, m.in. "Monologi waginy", "Dobre ciało" i zapraszam na stronę http://www.vday.org/home


VDAY A global movement to end violence against woman and girls.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Śląska Manifa 2010


Projekt graficzny: Moi


W imieniu swoim i wszystkich wspaniałych ludzi, którzy pracują przy tworzeniu tego wszystkiego- ZAPRASZAM DO KATOWIC!

niedziela, 7 lutego 2010

No Space, No Choice, No Jobs, No Logo




Zastanawiam się czasem, czy Ci wszyscy z nas którzy z taką dumą noszą na piersiach loga znanych marek odzieżowych ma w myślach to, że tak naprawdę nosimy rzeczy wyprodukowane przez chińskich robotników, dzieci etc...

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że moja dzisiejsza szafa składa się tylko i wyłącznie z odzieży na których metkach widnieje inne państwo niż Chiny. Są i takie, niestety. Ale mogę z czystością sumienia przyznać, że coraz większą wagę przykładam do tego maleńkiego miejsca "Made in..." i staram się kilka razy zastanowić zanim kupię. 

Na zaliczenie pewnego przedmiotu na uczelni otrzymałam m.in. temat na nadruk koszulki " Postaw pytanie- wywołaj problem". Wtajemniczeni wiedzą, jakie były moje pierwsze skojarzenia i pomysł. Może kiedyś go zrealizuję przy odrobinie wolnego czasu...
Pomysł na koszulkę "World's made in China" wpadł mi do głowy, kiedy bawiłam się z moją córką(!)
Zaczęłam zwracać uwagę gdzie produkuje się grzechotki, zabawki czołowych polskich marek dla dzieci. W całym łóżeczku pełnym zabawek kupionych przez ciocie, wujków, dziadków, znajomych ... znajdują się dwie przytulanki, które nie są "made in China". 

Pomysł się sam nasunął. Problem istnieje od dawna. Wielkie mocarstwa milczą, koncerny również- ponieważ jest im to "na rękę". 
Nie chcę tutaj dyskutować o problemie. Jest to dla mnie temat znaczący i nie zamierzam zaprzestać na oglądaniu metek. Zamierzam dojść do momentu, kiedy w mojej szafie będą wyroby jedynie państw, gdzie prawa człowieka są szanowane.

Przy okazji zapraszam do lektury książki znanej od dawna "No Logo"  Naomi Klein.

Pomysł i wykonanie: Moi.
farby: Tekstykolor
metki: wykonane z pociętej bawełnianej torby pewnego znanego marketu ...posiadała metkę "Made in Singapore", napis na metce - pisak do tkanin, marki "nie pamiętam"

niedziela, 31 stycznia 2010

Tribute to...Hans Bellmer...

"Ciało podobne jest do zdania, które pragnie, abyśmy rozłożyli je na poszczególne wyrazy i przy pomocy kolejnych, mnożonych w nieskończoność anagramów odkryli na nowo jego prawdziwy sens"

Hansa Bellmera "poznałam" jeszcze w liceum. Szperałam po zakamarkach wciąż poszerzającego się internetu i natrafiłam na jedne z niewielu stron, gdzie jakiekolwiek o nim informacje można było przeczytać.

Urodzony w Katowicach...zapomniany, potępiony... . Jak ja tego w ludziach nienawidziłam. "Tworzył pornografię!" Cóż za nonsens... . Przyzwyczajeni do panienek rodem z rozkładówek "Playboya" nie potrafili zauważyć smutnego piękna prac H.B.
Ja je dostrzegłam od pierwszego wejrzenia zakochałam się w tych smutnych oczach niektórych z lalek... Wciągały mnie oczy rysowane...z jakąś nutką dumy... tak te rysowane postacie były dumne ze swych ciał, jakże niedoskonałych. Dokonywał przetworzeń , niezgodne z pierwotną anatomią, dla niektórych obrzydliwe, agresywne, pornograficzne.. dla mnie były piękne.

Piękne- bo prawdziwe...a przynajmniej bardziej prawdziwe, od "wyfotoszopowanych" panienek z reklam, z rozkładówek na których widok ślinka cieknie nie tylko mężczyznom, ale i kobietom choć same się nie przyznają do tego nigdy. Nic dziwnego, skoro te dziewczęta wyglądają jak z reklam hamburgerów w McDonald's.

Bellmer był surrealistą, jak trudno to ludziom pojąć. Dla mnie był wielkim artystą, którego nigdy nie zapomnę i żal mam do Polaków, że o nim zapomnieli, odepchnęli go w najciemniejsze zakamarki pamięci...

Będę do niego nawiązywać nie raz, do Unici Zurn... Przybliżę Wam go trochę.

"Jak traktuje Bellmer ciało? Pomimo, iż zaczynał swoją karierę jako rysownik w dziedzinie reklamy, jego wrażliwość nie jest stępiona przez konsumeryzm. Ciało jest dwoiste: apatyczne, bezwolne i jednocześnie pulsujące życiem. Jest to też ciało skrępowane - własnymi ograniczeniami i naszymi spojrzeniami. Niby czujne, obserwujace odbiorcę, ale jednocześnie nieświadome. "

A tymczasem... moja praca : "Tribute to Hans Bellmer"

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Żenezisowy Train Day i inne przygody...

Dziś wstałam w Poznaniu o godzinie 3:30, aby udać się pociągiem relacji Poznań-> Katowice o 5:35  na Dworzec Główny w Katowicach . Spotkać się z mężem na śniadanie o 11:25, zabrać laptopa i kilka rzeczy...żeby wrócić pociągiem o 13:30 do Poznania. W Poznaniu zagościłam o 19:10.

Dzień zaczął się wręcz nieprzewidywalnie...niesamowicie. Dochodząc do przystanku tramwajowego o godzinie 4:25 na parking podjechały dwa samochody. Nie przypatrywałam się, ponieważ nie weszliśmy sobie w drogę...Jakże się myliłam moi Państwo! Otóż...samochodami przyjechali Szanowni Panowie - kierowcy autobusów. Skąd to wiem? Ponieważ jeden zaczął na mnie wrzeszczeć i musiałam się odwrócić. Ruszył na mnie z wyzwiskami od "gówniary", że mam uważać jak chodzę...że ON jechał!
Niesamowite...z tego, co mi wiadomo, to po pierwsze był na wcześniejszym zakręcie, z którego można się udać w dwa kierunki- ale ja powinnam oczywiście wiedzieć, że Jaśnie Pan kierowca chce wjechać na parking, a nie w środek osiedla- przecież miał neon na masce samochodu! Jak mogłam nie zauważyć! Ponad to jest to droga osiedlowa, więc każdy z nas wie, jakie relacje pieszy-kierowca na nich obowiązują. Okazało się, że On spieszy się do pracy, że jest spóźniony... . Po nawrzeszczeniu na mnie i obrażeniu...nie wytrzymałam i owszem, przyznaję się bez bicia.. pokazałam mu wszystkim znany, wymowy gest... Ruszył w moją stronę z pięknymi słowami na ustach "wpierd**ę Ci". Oczy otworzyły mi się na szerokość 5zł... Jak można grozić kobiecie pobiciem? Czy to moja wina, że zaspał do pracy?

Nigdy nie zrozumiem tego typu mężczyzn...A poznańskie MPK błagam o testy psychologiczne dla kierowców! Jak można dopuścić do pracy z ludźmi tak agresywnego człowieka, który grozi kobiecie pobiciem?..Niesamowite....
Droga Polskimi Kolejami Państwowymi , mimo 12h w pociągach minęła nawet nieźle. Oprócz zimna w przedziale, gdy jechałam w kierunku Katowic (musiałam okryć się kocem mając już na sobie dość sporą, ponieważ 3 warstwową „cebulkę”) i braku możliwości komunikowania się ze współpasażerami w relacji powrotnej, ze względu na wagon rodem zza granicy- jeden za drugim. Nie lubię takich wagonów. Jakby przewoźnicy chcieli pogłębić „przepaści” pomiędzy jednostkami w życiu społecznym. Nie komunikujmy się, zamykając się we własnej intymności patrząc sobie w plecy… .
Widziałam za to stada sarenek, było ich dziś bardzo wiele...i 3 orły naliczyłam...oraz 70 stron wycieczki po książce uczyniłam...

Jestem znów w Poznaniu… ludzie…przebudźcie się.. zacznijcie ze sobą rozmawiać- na przekór państwu! Ja przywdziewam suknię balową i udaję się do Morfeusza…na bal…

wtorek, 5 stycznia 2010

Rachunek sumienia...

Skończył się 2009 rok.. dla niektórych to dobrze, inni będą tęsknić za nim. A ja? No cóż. Zostawię to dla siebie. Jednak Nowy Rok chcę rozpocząć rachunkiem sumienia.. moich spełnionych/ niespełnionych postanowień zeszłorocznych.

Nie ruszyłam zbyt wiele w nauce francuskiego, co obiecałam sobie codziennie przez miesiące ciąży- aby spożytkować ten czas dobrze. Grać na gitarze do teraz nie umiem, a tak bardzo chciałam się nauczyć. Teraz kwestia nie postanowienia, ale marzenia- spełniło się jedno z młodości, miałam dredy! o tak! jednak krótko...5 miesięcy, no i jak widać "na chłopaka" przyszło mi się obciąć.. . Stypendium naukowego w tym roku nie otrzymałam. Wiem jedno- gdyby nie ten seksistowski drań (wtajemniczeni doskonale wiedzą o kogo chodzi!) miałabym teraz parę dodatkowych groszy na podróże tymi wspaniałymi  Polskimi Kolejami Państwowymi, gdzie trzeba uiszczać ogromne sumy za przewozy nisko komfortowe- tym bardziej dla matki z małym dzieckiem. No nic, idźmy dalej... Wystawy również się nie udało dopiąć do końca- ale tu usprawiedliwienie- Sara jest dość dużym czasopochłaniaczem. Aczkolwiek nie rezygnuję, brnę w tę stronę dalej, zobaczycie sami efekty w tym roku. Joga.. ah te nasze ciała nieokiełznane, nieznane i niedokochane- no nie mogłam z wielkim brzuchem ćwiczyć, jednak od wakacji by się przydało- zaniedbałam, trzeba to nadrobić, bo alibi nikt mi nie da wystarczającego. Za to rzuciłam palenie!!! O tak moi drodzy moje postanowienie od kilku lat wznawiane w końcu dzięki tej małej istocie się ziściło, nie palę! ( no..czasem do winka, ale to raz w miesiącu może wypada, albo rzadziej ostatnio) Uwolniłam się od tego paskudnego nałogu! Podpisuję się pod tą reklamą plasterków "Nie pachnę już papierosami, lecz perfumami". Ale tu nie plastry pomogły, a odechciało mi się w czasie pięknych 9 miesięcy. Zrzucenie paru kilo- o tym można debatować. W końcu w ciąży przybrałam prawie 20kg a już z 18 z powrotem straciłam. Niestety, tutaj waga lekko się zatrzymała, albowiem mój małżonek cudownie gotuje, a mamusia rozpieszcza, gdy córka zjawia się raz/ dwa razy w miesiącu na studiach poprzebywać w rodzinnym mieście. Rysunku nie nadgoniłam, ale grafik kilka stworzyłam. Zaliczyłam jedną Manifę w Poznaniu i tak by się zakończyło w tym rozpoznaniu na zeszły roczek.

Postanowienia na ten rok mam, lecz nie wyjawię, są w moim kalendarzu skrzętnie spisane. Nowy Rok Nowe Możliwości moi drodzy. Do tego pozostawiam kilka fotografii jeszcze z zimowej z Panną Hoffman sesji.