środa, 30 grudnia 2009

Cinema en Español

Moja wizja plakatu dotycząca kina hiszpańskiego... ważnego dla mnie jako...kobiety. Niektórzy wiedzą dlaczego, inni nie...ale pozwolę im się domyślić. Wystarczy dokładnie przeanalizować plakat, odnieść się do twórczości zawartej i pomyśleć...


Miłej kontemplacji zatem...

niedziela, 27 grudnia 2009

...po świętach...

Zaklęta w komercję...w Last Christmas by Wham...w Coca- Colę , bez której nie wyobrażam sobie Świąt...myślałam do tej pory, że w moim życiu te kilka dni to kicz i tandeta.
Nadal lubię te dwie rzeczy...przepraszam...a może i nie! Nie! Wcale nie!
Czuję się całkiem nieźle z moim kiczem piosenki świątecznej i szklanką Coca-Coli, koniecznie z lodem,mimo mrozu.

Wiecie co? Wszystko się odmieniło, gdy poznałam małego Elfa- Sara ma na imię, a jest to moja córka. W tym roku Święta były dla niej...były czymś magicznym i wspaniałym mimo całego tego tandeciarstwa wokół nas...bo były poświęcone jej...naszej księżniczce.

Choinka w domu moich rodziców przybrała kolorowy mikołajowo, gwiazdkowo, dzwoneczkowo, reniferowy kształt...z dodatkiem zapachu pierników które piekłam dwie noce z rzędu (Brońcie mnie przed kolejnym takim pomysłem przed następnymi Świętami!) , ze smakiem cukierkowych laseczek sztuk dziesięć- znów tandeta amerykańska? No nic, nie ważne, była piękna.

Dziś jesteśmy już w domu,święta minęły, a Elfik dalej czeka na zęby... .
Ja zabieram się do pracy nad sobą, nad studiami, fotografiami, grafikami i kompletuję mój rachunek sumienia...z tego roku... postanowienia? Nie wiem... czy warto je zakładać..chyba nigdy ich nie realizuję...